Dyrektorzy: szpitale są zakładnikami dostawców usług informatycznych

WOK/Rynek Zdrowia - 13-03-2018

Relacje pomiędzy szpitalami a obsługującymi je firmami informatycznymi często nie należą do łatwych. Iskrzy nie tylko z powodu cen. - Czujemy się zakładnikami dostawców takich usług - mówią szefowie lecznic. - Nie jesteśmy okupantami placówek medycznych - ripostują dostawcy.

Dyrektorzy: szpitale są zakładnikami dostawców usług informatycznych

Część dyskusji podczas sesji poświęconej e-zdrowiu w trakcie III Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (HCC 2018, Katowice, 8-10 marca) dotyczyła wzajemnych oczekiwań oraz relacji pomiędzy zarządzającymi szpitalami a przedstawicielami firm informatycznych.

Potrzebujemy unifikacji i standaryzacji
- Potrzebujemy unifikacji i standaryzacji systemów informatycznych w szpitalach oraz większego otwarcia na użytkownika końcowego i jego potrzeby, ale także na kreatywność ze strony szpitali - zaznaczył prof. gen. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie.

- Uważam, że dzisiejszy model, w którym mamy kilku konkurujących ze sobą dostawców - dzięki czemu ceny ich usług powinny spadać - całkowicie się wyczerpał - zaznaczył.

- Kieruję szpitalem od ponad 10 lat i obserwuję, jak z każdym rokiem nasza placówka w coraz większym stopniu staje się zakładnikiem dostawców usług informatycznych. Mówię to, między innymi, na podstawie kolejnych podpisywanych umów rocznych na tego rodzaju serwis. Wysokość corocznego wzrostu marży za takie zewnętrzne wsparcie może się równać skalą z handlem bronią czy narkotykami - tłumaczył obrazowo dyrektor WIM.

Informatyczne ceny urzędowe?
- Oczywiście dostawców może być wielu. Natomiast, poza koniecznością wprowadzenia wspomnianej standaryzacji systemów informatycznych dla jednostek ochrony zdrowia, proponuję rozważyć także wdrożenie rozwiązania z powodzeniem stosowanego w segmencie leków (refundowanych - red.). Chodzi o ceny urzędowe, w tym przypadku - na usługi informatyczne dla podmiotów leczniczych - wyjaśniał Grzegorz Gielerak.

Dlaczego, jego zdaniem, należy wprowadzić takie rozwiązania? - Bo obecnie jest tak, że każdy z systemów oferowanych przez poszczególnych dostawców ma bardzo różne moduły - jedne lepsze, inne gorsze - odpowiadał.

- Gdybym więc dziś chciał uruchomić na przykład nowy moduł do analizy zakażeń wewnątrzszpitalnych, to przy całym zaangażowaniu naszego zespołu i jego kreatywności, nie jesteśmy w stanie tego zrobić. Natomiast byłoby to możliwe, gdyby regulator systemu określił jednolite wymagania i standardy wobec rozwiązań informatycznych w szpitalach - tłumaczył.

Z opinią dyrektora Gieleraka zgodziła się Maria Janusz, prezes zarządu i dyrektor Szpitala Zakonu Bonifratrów Katowicach - Tak, jesteśmy zakładnikami naszych dostawców - stwierdziła.

- Wdrożenie systemu informatycznego w szpitalu jest złożonym, trudnym przedsięwzięciem. Stąd na samą myśl o jakimkolwiek odstąpieniu od zapisów umowy z danym dostawcą i próbie sięgnięcia po rozwiązania innej firmy, włos jeży się na głowie - wyjaśniała.

- Sprawna migracja danych i zachowanie ciągłości pracy w takich warunkach jest wyjątkowo skomplikowanym procesem - dodała Maria Janusz.

Co na to dostawcy?
- Nie czujemy się okupantami szpitali - odpierali zarzuty biorący udział w sesji przedstawiciele branży informatycznej.

Krzysztof Groyecki, wiceprezes Asseco Poland SA, w żartobliwym tonie zauważył, że „panu profesorowi Gielerakowi dostawca (usług informatycznych - red.) chyba strasznie dopiekł w ostatnim roku”. - Na szczęście WIM w Warszawie ani Szpital Zakonu Bonifratrów w Katowicach nie mają oprogramowania firm biorących udział w tym panelu - dodał.

Przechodząc do meritum zastrzeżeń wobec dostawców, prezes Groyecki stwierdził: - Wzrost cen usług wynika między innymi z faktu, że koszty pozyskania informatyków na rynku rosną w ostatnich kilku latach w tempie ok. 20 proc. rocznie.

- Z drugiej strony ceny usług informatycznych w placówkach opieki zdrowotnej - poza wyjątkami, o których mówił prof. Gielerak - w zdecydowanej większości przypadków wzrastają, co najwyżej, o inflację - podkreślał Krzysztof Groyecki.

Idzie ku lepszemu?
Zwracał jednocześnie uwagę, że sedno problemu nie tkwi w cenach: - Zaniedbaliśmy proces standaryzacji. Od wielu lat standardów dotyczących informatyzacji placówek medycznych nie wyznaczały powołane do tego instytucje - mówił wiceprezes Asseco.

Dodał, że dopiero teraz poważnie zaczyna się mówić, miedzy innymi, o standardach interoperacyjności i gromadzenia danych, standaryzacji dokumentów, a także o konieczności wyboru takiego oprogramowania, które będzie „współpracowało ze światem” i odpowiadało standardom, które zostaną stworzone przez regulatora.

- Wcześniej tego nie było. Dobrze, że planowane jest wprowadzenie obiektywnego poziomu interoperacyjności, który zostanie przekazany do wiadomości całego rynku. Użytkownicy będą więc mogli wybrać oprogramowanie, które bez większych problemów da się wymienić - podsumował Krzysztof Groyecki.

Informatyzacja trochę spontaniczna
W części „systemowej” panelu Maria Janusz wskazała na niespójność przepisów i brak strategii określającej najważniejsze kierunki całego procesu informatyzacji systemu ochrony zdrowia w Polsce, a nie tylko szpitali.

- Dlatego dobrze się dzieje, że taki dokument wreszcie powstaje. Mamy nadzieję, że wyznaczone kolejne cele strategiczne, operacyjne, a także przepisy prawa w tym zakresie, będą ze sobą spójne - mówiła prezes Janusz.

- Ważne też, aby te cele sformułowane były na tyle precyzyjne i jednoznacznie, by nie wymagały później kolejnych interpretacji. Obecnie, niestety, bywa z tym różnie - dodała.

Zastrzegała zarazem, że stwierdzenie, iż w Polsce w ogóle nie funkcjonuje system e-zdrowia, jest błędne: - Ten proces cały czas postępuje, często oddolnie i spontanicznie. Rzecz jasna funkcjonuje też wiele odgórnych rozwiązań. Wydaje się więc, że nie jest aż tak źle z przygotowaniem kolejnych etapów cyfryzacji naszej ochrony zdrowia - stwierdziła Maria Janusz.

Uwolnić publiczne pieniądze
Z kolei Grzegorz Gielerak zauważył, że tempo informatyzacji ochrony zdrowia będzie coraz większe, a jej koszty w znacznej mierze spadają na szpitale.

- Informatyzacja jest tyleż konieczna - o czym nikogo nie trzeba przekonywać - co kosztochłonna. - Podmioty lecznicze, poza celowymi programami, w zasadzie nie dysponują żadnymi dodatkowymi środkami na rozwój infrastruktury informatycznej - przypominał.

- Potrzebne są zatem nowe regulacje prawne. Obecne przepisy pozwalają nam bowiem wydawać pieniądze publiczne wyłącznie na przedsięwzięcia ściśle związane z działalnością medyczną - dodał.

- Podmioty dysponujące tymi środkami nie mogą ich przeznaczać np. na pokrycie kosztów infrastruktury związanej z usługami oferowanymi przez zewnętrznych dostawców, m.in. w zakresie informatyzacji - zaznaczył dyrektor Gielerak.

Zwrócił uwagę, że konieczna jest jasna strategia dotycząca celów, jakie chcemy osiągnąć dzięki informatyzacji. Dodał, że należy także uporządkować funkcjonowanie wielu e-platform regionalnych, aby były spójne z projektami centralnymi.

W jego opinii strategiczne kierunku cyfryzacji powinny też uwzględniać rozwój telemedycyny. - To nie jest proste przysyłanie sygnału np. o wadze pacjenta. Prawdziwą telemedycynę tworzą dziś tak poważne przedsięwzięcia jak systemy opieki nad chorymi, sieci neuronowe, czy duże projekty telemedyczne współfinansowane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju - wyliczał.

Trwają prace nad strategią e-zdrowia
Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński potwierdził podczas III Kongresu Wyzwań Zdrowotnych, że styczniowa rekonstrukcja rządu nie zatrzymała prac nad międzyresortowym dokumentem pt. "Strategia Rozwoju e-Zdrowia w Polsce na lata 2018-2022".

Przypomnijmy, że tuż przed odejściem z rządu wspólną konferencję na ten temat planowali w styczniu br. ówcześni ministrowie: cyfryzacji - Anna Streżyńska i zdrowia - Konstanty Radziwiłł.

Janusz Cieszyński zapewnił, że prace nad tą strategią trwają, a resort zdrowia nadal współpracuje w tej materii z Ministerstwem Cyfryzacji. Jego zdaniem doświadczenie wskazuje, że bez określenie struktury działań i celów na poziomie takiej strategii, za kilka lat „znowu nie będziemy wiedzieli, co się stało” z informatyzacją ochrony zdrowia.

- Kluczowe w tej strategii jest wyznaczenie konkretnych celów, z których kiedyś będziemy rozliczani. Taki plan chcemy zaprezentować za około trzy miesiące. Zapoznałem się z dotychczasową, roboczą wersją tej strategii. To bardzo dobry dokument - podkreślał wiceminister zdrowia.

- To, co pokażemy, nie będzie się znacznie różniło od tego, co wypracował zespół kierowany przez pana ministra Radziwiłła i panią minister Streżyńską. W tym zespole pracowali eksperci ze wszystkich stron rynku. Chcemy ten dorobek wykorzystać, zmieniając jedynie pewne akcenty - podsumował Janusz Cieszyński.

Kolejne wypowiedzi i pełna relacja z sesji "E-zdrowie - pacjent, gabinet, szpital, region, kraj" podczas HCC 2018 - już wkrótce w portalu rynekzdrowia.pl.


Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie