Gdyby nasz system był sprawny, nie byłoby wyjazdów na leczenie za granicą

RR/Rynek Zdrowia - 11-03-2018

Większość przypadków operacji usunięcie zaćmy w czeskich klinikach dotyczyła pacjentów, którzy nigdy nie zarejestrowali się w kolejkach do polskich ośrodków - wynika z danych NFZ, które przedstawiono podczas sesji dotyczącej dyrektywy transgranicznej zorganizowanej w ramach III Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (Katowice, 8-10 marca 2018).

Gdyby nasz system był sprawny, nie byłoby wyjazdów na leczenie za granicą

Oznacza to, że mimo dużej skali zagranicznych wyjazdów na leczenie w ramach dyrektywy transgranicznej, w kraju kolejki oczekujących na operację usunięcia zaćmy, z powodu wyjazdów do Czech, wcale nie maleją.

NFZ nie utrudnia wyjazdów
- Prawdopodobnie zaraz po wizycie u polskiego okulisty te osoby wyjeżdżają na zabieg - analizowała to zjawisko Agnieszka Tyc, dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej NFZ. - Dodatkowo rozwinął się rynek usług w zakresie kompleksowej organizacji wyjazdów oraz pośrednictwa finansowego. Firmy biorą na siebie opłacenie świadczeń - wskazywała na powody, dla których aż tylu Polaków wyjeżdża do innych krajów, szczególne do Czech.

- Najwięcej wyjazdów jest z województwa śląskiego, dolnośląskiego, małopolskiego i opolskiego - dodała. Główny rodzaj świadczeń to operacja usunięcie zaćmy (ponad 92 proc.), a ostatnio także stomatologia, najczęściej dla osób niepełnosprawnych. - W każdym razie ciężar dyrektywy opiera się na zaćmie - oceniła Agnieszka Tyc.

Wspominając początki obowiązywania w Polsce dyrektywy transgranicznej (2014 r.) dyr. Tyc podkreśliła, że były obawy, że Fundusz będzie blokował wyjazdy ze względów finansowych. Tymczasem 95 proc. wniosków uzyskuje refundację, czyli są pozytywnie rozpatrywane. Wypłacone zwroty stanowią ponad 75 proc. wnioskowanych przez pacjentów kwot.

Na pytanie z sali o liczbę przyjazdów obcokrajowców korzystających ze świadczeń w Polsce w ramach dyrektywy transgranicznej, odpowiedziała, że nie ma takich danych, bo ”kierują się oni bezpośrednio do świadczeniodawcy i rozliczają się z płatnikiem w swoim kraju, przez NFZ to nie jest rejestrowane”.

Więcej pieniędzy, więcej operacji
Prof. Ewa Mrukawa-Kominek, kierownik Katedry Okulistyki Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, zaznaczyła że środowisko okulistów już w 2014 r. sygnalizowało, iż nie ma możliwości zoperowania wszystkich, których należałoby zoperować. - Wydolność naszych oddziałów, chirurgów była większa niż finansowanie, a sprzęt, którym dysponujemy w szpitalach jest najwyższej klasy. Dopiero dzięki ubiegłorocznym zmianom finansowanie zostało zwiększone - stwierdziła i przedstawiła konkretne dane.

- W styczniu i lutym ub. roku kolejka oczekujących na usunięcie zaćmy wynosiła u nas 17,5 miesiąca. W tym roku jest to 12 miesięcy - powiedziała.

Jerzy Szafranowicz, dyrektor Śląskiego OW NFZ, wskazał, że w zeszłym roku Centrala NFZ przeznaczyła dodatkowo, poza kontraktowaniem 17 mln zł na operacje zaćmy, co wystarczyło na 7 tysięcy zabiegów, dzięki czemu w Polsce zmniejszyły się kolejki.

Odnosząc się do tezy, że zagraniczne wyjazdy pacjentów nie skracają kolejek w kraju, prof. Ewa Mrukawa-Kominek potwierdziła, że pacjenci są zachęcani przez lekarzy do wyjazdu do Czech. Wskazała, że ponad 90 proc. wyjeżdżających to nie są pacjenci oczekujący na operację zaćmy w Polsce.

- My podchodzimy do operacji bardzo serio, tzn. pacjent musi się kwalifikować - wyjaśniła. - Zdarza się natomiast, że mamy w kontroli pacjentów, którzy nie kwalifikowali się do operacji zaćmy w systemie refundacyjnym. Mieli zaćmę, która w niewielkim stopniu upośledzała widzenie albo w ogóle jej nie mieli. Jednakże przeszli operację za granicą - powiedziała.

- Dominują Czechy, ale pojawiają się nowe kierunki: Litwa (ponad 13 mln zł refundacji w ubiegłym roku w Podlaskim Oddziale NFZ) oraz Belgia, Niemcy i Francja - dodała.

Jerzy Szafranowicz, wskazał, że ostatnio, oprócz operacji zaćmy, na liście świadczeń udzielanych w ramach dyrektywy pojawiła się także korekta opadających powiek (płatnik wydatkował na to 126 mln zł).

- Kolejną nowością są świadczenie stomatologiczne dla osób niepełnosprawnych. W Polsce nie było chętnych, by realizować te usługi. Dlatego pół roku temu podjąłem decyzję o podniesieniu ceny i chętni się znaleźli - poinformował dyr. Szafranowicz.

Wypaczony sens dyrektywy
Stanisław Maćkowiak, prezes Federacji Pacjentów Polskich, nawiązał do słów przedstawicieli NFZ i przyznał, że ”nie ma problemu z uzyskaniem zwrotu pieniędzy, jest problem z uzyskaniem zgody na leczenie za granicą, szczególnie jeśli chodzi o choroby rzadkie”.

- Cała filozofia dyrektywy sprowadza się do tego, żeby wyrównać szanse leczenia pacjentów na obszarze całej UE. W Polsce całkowicie zostało to zaburzone poprzez ograniczenie praw pacjentów, ograniczenie środków na refundację, rozbudowaną biurokrację - wyliczał bariery w korzystaniu z dyrektywy przez Polaków.

Odnosząc się do problemu dużej skali wyjazdów na leczenie, Stanisław Maćkowiak powiedział: - Jeśli pacjent ma możliwość otrzymania świadczenia w kraju, to nie wyjedzie za granicę, bo to się wiąże z wieloma utrudnieniami, m.in. z możliwością powikłań. Gdyby nie było kolejek, nikt nie próbowałby wyjeżdżać. Zasadniczym problemem jest organizacja sytemu ochrony zdrowia w Polsce - podsumował.

Płk prof. Marek Rękas, kierownik Kliniki Okulistyki w Wojskowym Instytucie Medycznym, konsultant krajowy w dziedzinie okulistyki, zwrócił uwagę, że wbrew obiegowej opinii operacja zaćmy nie jest prostym zabiegiem, lecz poważną operacją okulistyczną.

- 30 proc. pacjentów po zaćmie ma powikłania w okresie krótkoterminowym, w długoterminowym są uszkodzenia skutkujące uszkodzeniem widzenia - zaznaczył. Dodał, że na 100 operacji 5 proc. kończy się odwarstwieniami siatkówki.

- Wskazaniem nie jest chęć pacjenta, jak w operacjach plastycznych, lecz wskazania WHO. W usługach transgranicznych te zasady są łamane, gdyż pojawia się mechanizm napędzania pacjentów, pojawia się biznes - ocenił konsultant krajowy. Jak zauważył, firmy zajmujące się turystyką medyczną rozliczają się z lekarzami po polskiej stronie, a ci diagnozują zaćmę, którą lekarz jest w stanie rozpoznać bardzo wcześnie.

- Jako chirurg miałem wielu pacjentów, którzy nie musieli się operować. Część tych ludzi została zwyczajnie nabrana - ocenił.

Z niepokojem o pacjentach i okulistach
Prof. Katarzyna Michalska-Małecka z Kliniki Okulistyki Szpitala Klinicznego Ceglana w Katowicach odniosła się do wypowiedzi konsultanta krajowego i powiedziała, że wspomniane zjawiska budzą troskę o pacjentów, którzy bez wskazań do chirurgii zaćmy są operowani i narażeni na powikłania. - Budzi to też troskę o przyszłość polskiej okulistyki - stwierdziła.

- Na ustawę transgraniczną przeznaczono rezerwę w wysokości 1 mld zł. W latach 2014-2017 wykorzystano zaledwie 25,8 mln zł, z czego na Śląsku 23 mln zł. Czy nie można przesunąć tej rezerwy na kontraktowanie oddziałów okulistycznych w Polsce? - zasugerowała i dodała, że w Polsce jest świetny sprzęt i wyszkoleni chirurdzy, którzy chcą operować.

Prof. Michalska-Małecka postawiła jeszcze jedno ważne pytanie: - Dlaczego pacjent operowany w Polsce nie może sobie wybrać soczewki i dopłacić do niej? Tymczasem, gdy jedzie za granicę, może wybrać soczewkę, która zapewni mu większy komfort widzenia.

W czasie dyskusji mówiono też o endoprotezoplastyce, która również jest na liście świadczeń wykonywanych poza krajem. - Mediana czasu oczekiwania (nie jest to średni czas oczekiwania) na endoprotezoplastykę wynosi w Polsce 3-4 miesiące - poinformował Tomasz Bielecki, kierownik Klinicznego Oddziału Chirurgii Ortopedyczno-Urazowej i Rekonstrukcyjnej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu. Przyznał, że po zmniejszeniu o 30-50 proc. wycen, rentowność dalej jest wysoka, na poziomie kilku tys. zł.

- Procedury są dochodowe. Mając te same limity w złotówkach jesteśmy w stanie wykonywać więcej operacji - powiedział.


Szanowny Użytkowniku!

Oglądasz archiwalną wersję strony Kongresu Wyzwań Zdrowotnych.

Co możesz zrobić:

Przejdź do strony bieżącej edycji lub Kontynuuj przeglądanie